2016/04/30

Kat Falls - Nieludzie

Kat Falls - Nieludzie
"W wyniku katastrofy biologicznej tereny na wschód od Mississippi zostały opuszczone. Feral Zone to miejsce zainfekowane przez wirus, który zamienił miliony ludzi w krwiożercze bestie. Przebywanie na tym terenie jest śmiertelnie niebezpieczne. Lane McEvoy nie potrafi sobie wyobrazić, po co w ogóle ktoś miałby próbować się tam dostać, skoro życie na zachodzie kraju jest bezpieczne i wygodne, dokładnie takie, jak Lane lubi. Jednak niespodziewanie dziewczyna dowiaduje się, że bliska jej osoba przekroczyła mur odgradzający skażony teren i znalazła się w Feral Zone. Lane wyrusza na wschód, zupełnie nieprzygotowana na to, co znajdzie w ruinach cywilizacji..." (lubimyczytac.pl)

Nie wiem dlaczego, ale z początku byłam nastawiona na coś zupełnie innego. Może mój błąd polegał na tym, że właściwie nie zapoznałam się z opisem książki. Po prostu wpadła mi w ręce to zaczęłam czytać. Z jednej strony mogę to uznać za plus - spodziewałam się kolejnej historyjki z serii "ona niby taka zwyczajna, a jednak wyjątkowa, ratuje cały świat". Czyli coś co często spotyka się w książkach młodzieżowych pomieszanych z fantasy. Ale nie! Tutaj mamy do czynienia z zupełnie czymś innym. Pierwsza myśl? Och, coś oryginalnego! Druga myśl? Wcale nie. Przecież literacki świat tak naprawdę roi się od książek, które przedstawiają nam świat lub przyszłość w mniej lub bardziej prawdopodobny sposób. Kat Falls zdecydowała się na epidemie wirusem ferae. Początkowo śmiertelny, później zmieniający ludzi w mutantów. Doprowadził do powstania ogromnego muru, który oddziela Dziką Strefę, a więc zamieszkałą przez osoby zarażone lub ludzi, którym nie udało się przejść przez punkty kontrolne, od Zachodu, gdzie mieszkają ludzie zdrowi, poddani coś na wzór kwarantanny, ale żyjący w dostatkach i mogących cieszyć się postępami cywilizacyjnymi.

Muszę przyznać, że autorka naprawdę dobrze poradziła sobie z samym pomysłem epidemii - przeprowadzeniem exodusa, podzieleniem ludności na dwie strefy oddzielone potężnym murem. Świetnie rozegrała sprawę dotyczącą wirusa, który w ostateczności nie zabija, a zmienia ludzi w mutanty, choć nie dzieje się to od razu. Fakt, sprawa jest z nim też trochę skomplikowana jeśli dotyczy zwierząt - jedni są oporni, inni wręcz przeciwnie. Sama historia głównej bohaterki, a więc Lane McEvoy, też przeprowadzona jest bardzo zgrabnie. Nie jest osobą, która postanowiła ocalić świat - musi zagłębić się w świat dzikich, ponieważ nie ma wyboru. Jest osobą bardzo dobrą, życzliwą, więc tym bardziej nie mogłaby siedzieć bezczynnie, gdy bliskiej jej osobie groziło niebezpieczeństwo nawet jeśli wcześniej nigdy nie myślała o Dzikiej Sferze i uważała za totalną głupotę zapuszczanie się w te okolice.
- Nie można kochać kogoś, kogo się nie zna.
- Znałem ją. Dzięki opowieściom. Jej ojciec lubi mówić o córce, bo jest z niej dumny. (...) Chłonąłem każde słowo. Bo skoro gdzieś tam żyła dziewczynka, która codziennie wychodziła, żeby ocalić jakieś bezdomne zwierzę, to wiedziałem, że pewnego dnia znajdzie i mnie. I tak się stało.
Styl autorki jest bardzo lekki, historię dzięki temu czyta się szybko. Odpowiednio dawkuje napięcie, zwroty akcji. Główni bohaterowie budzą sympatię czytelnika, chociaż właściwie nie są jakoś specjalnie oryginalni jeśli przyrównać ich do bohaterów innych powieści młodzieżowych. Falls nie przynudza opisem krajobrazu czy różnych istot, ale opisuje je na tyle wyraźnie, że spokojnie można je zobaczyć w wyobraźni. Chciałabym powiedzieć, że cała historia jest wbrew pozorom naprawdę na swój sposób wyjątkowa, taka inna, ale z drugiej strony.. Mam wrażenie, że to wszystko już gdzieś było. Choćby dziewczyna, Lane, nie jest wyidealizowana, zdaje się być przeciętna - raz jest zupełnie zagubiona, raz radzi sobie nadzwyczaj dobrze; raz bywa nadzwyczaj miła, a raz potrafi rzucić ciętą ripostę.. Brzmi znajomo, prawda?

Muszę wspomnieć o czymś, co przewija się w niemal każdej tego typu książkach - trójkąt miłosny. Chociaż określenie "miłosny" to może jest jeszcze zbyt duże słowo, ale główna bohaterka ma słabość do dwóch pojawiających się w historii chłopaków, a oni oczywiście mają słabość do niej. Bardzo oklepany temat, chociaż cieszę się, że tutaj przynajmniej ten wątek zdecydowanie był drugoplanowy i nie przysłaniał głównych wydarzeń.
Jedna dziewczyna, dwóch chłopaków. Och, on jest taki mądry i silny – powiedział Rafe falsetem i przycisnął dłonie do policzków. – Ale on jest taki przystojny. Co za udręka.
Podsumowując - książka Kat Falls "Nieludzie" zrobiła na mnie całkiem dobre wrażenie. Stworzony przez nią świat czyta się przyjemnie, można ją pochłonąć właściwie w dwa dni. Główni bohaterowie, choć tak naprawdę nie wyróżniają się na tyle innych bohaterów w literaturze młodzieżowej, wzbudzają sympatię i właściwie po raz pierwszy miałam problem z określeniem, której parze z "trójkąta miłosnego" kibicuje. Autorka potrafi zaskoczyć czytelnika, całkiem przyzwoicie wprowadza w świat, w którym ludzie zostali podzieleni przez wirus. Z początku zarzuca nas nazwami, które niewiele nam mówią, ale potem wszystko ładnie się wyjaśnia. Myślę, że jest to odpowiednia książka szczególnie dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z literaturą młodzieżową pomieszaną z elementami fantastycznonaukowymi. Można się łatwo zrazić do tego gatunku, bo często jest tak, że z początku styl autora trochę drażni, trochę wydaje się "płytki", mało "rozwinięty", ale pani Falls całkiem nieźle poradziła sobie z tym zadaniem - jest styl nie jest górnolotny, ale czyta się ją bardzo przyjemnie (przynajmniej nie skleja zdań jak małe dziecko!).
Niestety ja już miałam do czynienia z taką literaturą, dużo się tego naczytałam w czasach liceum chociaż bliższe było mi zdecydowanie fantasy - magia, wampiry i te sprawy. Ale jednak.. Mimo, że "Nieludzie" to jedna z lepszych historii w tym gatunku, to wszystko gdzieś już widziałam, czytałam i dlatego też nie mogę wystawić oceny wyżej niż 7, ale to przecież i tak wysoka nota, prawda?

Moja ocena na lubimyczytac.pl: 7/10 (b. dobra)

Nieludzie | Undaunted 
__________________________________________
Miłej, cudnie spędzonej i zaczytanej majówki! ;)
Ps: przypominam o konkursie i zachęcam do obserwowania mnie także przez konto Google+ ;)

2016/04/27

Konkurs urodzinowy!

Konkurs urodzinowy!
ZAKOŃCZONY 
Nie raz, nie dwa, a wiele razy brałam i biorę udział w konkursach organizowanych na innych blogach. Wreszcie z okazji moich urodzin, postanowiłam przygotować pierwsze rozdanie na blogu! ;) Dość długo zastanawiałam się z jaką książką się rozstać, bo wierzcie mi - nieważne czy ją pokochałam czy wręcz przeciwnie, zawsze ciężko mi się z nią pożegnać. Wreszcie stanęło na tomiku, który ślicznie prezentował się na mojej półce - jest to Magonia, która ode mnie nie zebrała zbyt pozytywnej recenzji, ale wielu z Was ją pokochało, wielu jeszcze nie czytało i samych chciało się przekonać jak książka im się spodoba, a ja jestem bardzo ciekawa waszych opinii. Także.. Do dzieła! ;)

Nagrodą w konkursie jest:
Maria Dahvany Headley - "Magonia" <recenzja>

Zasady konkursu:
1. Krótko wyrazić chęć wzięcia udziału w konkursie np. "zgłaszam się".
2. Zostać obserwatorem bloga www.swiatraven.blogspot.com za pomocą bloggera i/lub Google+
3. Dodatkowy los można uzyskać poprzez zaobserwowanie mojego profilu na Instagramie.
4. Udostępnić podlinkowany baner na swoim blogu i/lub Facebooku, Google+, czy też Instagramie.
5. W zgłoszeniu należy podać maila dzięki któremu będę mogła skontaktować się ze zwycięzcą. 

Przykładowe zgłoszenie:
Zgłaszam się!
Obserwuje bloga jako:
Obserwuje na Instagramie jako: (dodatkowy los)
Udostępniam banner:
Mail: 

Regulamin konkursu:
1. Organizatorem i fundatorem nagrody jest Raven z swiatraven.blogspot.com
2. Nagrodą w konkursie jest książka Marii Dahvany Headley - "Magonia".
3. Konkurs trwa miesiąc, a więc od 27.04.2016r. do 27.05.04.2016r. do godziny 23:59.
4. Każde zgłoszenie, które pojawi się po terminie oraz każde nieprawidłowe zgłoszenie nie będzie brane pod uwagę.
5.Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest dołączenie do obserwatorów bloga. Zaobserwowanie konta na Instagramie zapewni dodatkowy los w konkursie.
6. Należy umieścić baner konkursowy na swoim blogu i/lub udostępnić go na FB/google+/Instagramie
7. Uczestnikiem może być każdy, kto posiada adres korespondencyjny na terenie Polski. Nagroda nie zostanie wysłana za granice! 
8. W konkursie wygrywa jedna osoba, a zwycięzca zostanie wyłoniony na drodze losowania.
9. Wyniki zostaną ogłoszone do 7 dni, od dnia zakończenia konkursu.
10. Jeśli zgłosi się mniej niż 20 osób - konkurs zostanie anulowany.
11. Ze zwycięzcą skontaktuję się mailowo. W przypadku braku odpowiedzi w ciągu 3 dni, wylosuję inną osobę.
12. Organizator konkursu zobowiązuje się nie udostępniać publicznie danych teleadresowych podanych przez zwycięzcę.
13. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr4, poz. 27 z późn. zm.).
14. Organizator konkursu zastrzega sobie prawo wprowadzenia zmian w regulaminie w trakcie trwania konkursu.
15. Udział w konkursie oznacza akceptację niniejszego regulaminu.


POWODZENIA! :)
_______________________________
Cóż, to pierwszy organizowany przeze mnie konkurs, także jeśli widzicie jakieś niedociągnięcia - śmiało, piszcie o nich! ;)
Połączyłam też wreszcie swoje konto z kontem Google+ także zapraszam do dodawania mnie do kręgów, a sama też pododaje wszystkich, których obserwuje w wolnej chwili ;) 
Buziaki!:)

2016/04/25

Stephen King - Christine

Stephen King - Christine
"To była miłość od pierwszego wejrzenia. Siedemnastoletni Arnie Cunningham zobaczył Christine i zdecydował, że musi ona należeć do niego. Zafascynowany, nie słuchał ostrzeżeń najlepszego przyjaciela ani swojej dziewczyny, która go w końcu opuściła, pokonana przez rywalkę. Rodzice, nauczyciele i wrogowie Arniego przekonali się, co znaczy stanąć na drodze mściwej i bezlitosnej Christine. Bo Christine to nie kobieta. To siejący zło i śmierć Plymouth fury rocznik 1958, samochód widmo." (lubimyczytac.pl)

"Christine" to jedna z powieści Kinga, która zaliczana jest do jednej z najpopularniejszych pozycji literatury grozy. Nie ma się właściwie co dziwić, bo King jest mistrzem w swojej profesji i niejednokrotnie przy jego dziełach spotykamy się z opinią, że jest to dzieło ponadczasowe i każdy fanatyk horrorów powinien znać choćby jedno dzieło tego autora. Osobiście nie przepadam za tego typu gatunkiem książek - zdecydowanie bardziej wolę choćby thrillery, które budzą dreszczyk emocji, ale nie powodują, że potem boję się iść w nocy do łazienki. Przeważnie więc unikam horrorów czy to w literaturze czy w filmografii, a jednak jak już dało się pewnie niektórym z Was zauważyć, nie dość że czytam Kinga to wystawiam jego książkom wysokie noty. Nic nie poradzę, że mam słabość do tego autora i jego powieści. Bo tak, choć zaliczane są to gatunku grozy, horrorów to jednak.. Uwielbiam je czytać i nie zawsze powodują, że potem w ciemnościach widzę potwory. Tak choćby było w przypadku "Christine". 
Człowieka można znacznie lepiej poznać, obserwując jego reakcje wtedy, kiedy przegrywa, niż wówczas, gdy wygrywa.
Głównym bohaterem książki jest Arnie Cunningham.. Chciałam napisać przeciętny nastolatek, ale nie mogę tego zrobić bo byłoby to czyste kłamstwo. Arnie nie jest przeciętny, on jest zwyczajnie brzydki. Pryszczaty, nieśmiały, jego liczba znajomych i przyjaciół ogranicza się do jednej osoby, a o dziewczynie może tylko pomarzyć. Jest wyśmiewany i gdy ktoś sprawia mu przykrość nawet nie potrafi mu się postawić. Wszystko zmienia się w momencie, gdy wraz ze swoim jedynym przyjacielem Dennisem wraca do domu i dostrzega Christine.. Jego życie ulega obrotowi o trzysta sześćdziesiąt stopni, ale uwierzcie mi na słowo - choć dla przeciętnego obserwatora przemiana Arnie'go mogłaby wydawać się pozytywna, wszyscy jego bliscy poświadczą, że odkąd Arnie kupił Christine stał się zupełnie innym człowiekiem, w negatywnym tego słowa znaczeniu. 
Chyba właśnie po tym można poznać ludzi naprawdę samotnych... Zawsze wiedzą, co robić w deszczowe dni. Zawsze można do nich zadzwonić. Zawsze są w domu. Pieprzone "zawsze".
Powieść podzielona jest na trzy części. Pierwsza i trzecia opisywane są z perspektywy Dennisa, przyjaciela Arniego. Natomiast druga opisana jest przez narratora trzecioosobowego, a więc nie należącego do świata przedstawianego w książce. Z początku zdziwił mnie ten zabieg - przechodząc do części drugiej byłam zaskoczona, gdy nagle zabrakło Dennisa. Ba! Myślałam, że w takim układzie King zdecydował się przedstawić nam świat i uczucia z perspektywy głównego bohatera, ale nie! On wybrał narratora trzecioosobowego, ale był to zabieg bardzo przemyślany i dający autorowi duże pole do popisu. Gdy czytamy historię opisywaną oczami Dennisa dostrzegamy jak bardzo zmienia się Arnie odkąd kupił Christine. Któż lepiej mógłby nam to pokazać, jeśli nie jego najlepszy i jedyny przyjaciel? W momencie gdy przechodzimy do części drugiej, możemy zobaczyć jeszcze lepiej, że Christine nie jest zwykłym samochodem i co czeka wszystkich, którzy próbują stanąć na drodze miłości jej i Arniego, a to wszystko było jedynie możliwe dzięki wszechwidzącemu i wszechwiedzącemu narratorowi. W trzeciej części wracamy znów do Dennisa, który pokazuje nam dalszy rozwój wydarzeń.. 
Miłośc jest jak morderca. Wcale nie jest ślepa. To kanibal o wyjątkowo ostrym wzroku. Przypomina wiecznie głodnego owada. A co je? (...) Pożera przyjaźń.
Piszę to chyba w każdej recenzji książki Kinga, ale znów muszę zaznaczyć, że autor jak zwykle powoli buduje napięcie, daje przedsmak zbliżającej się tragedii, dawkuje nam informacje i sprawia, że czytelnik z chęcią czyta dalej. Powieści Kinga są budowane w bardzo podobny sposób, a jednak wszystkie są inne, wszystkie są ciekawe i z chęcią sięga się po kolejne dzieła tego autora, zwłaszcza, gdy polubi się jego styl. Nie mogłam jednak nie zwrócić uwagi na jedno - nie tak dawno czytałam "Lśnienie" i motyw przewodni trochę się powtarza. Tam był dom, który opętał i zmienił głównego bohatera, tutaj mamy samochód, który robi dokładnie to samo. Podobieństwa niemal na tym się kończą. 
Jeśli bedąc dziećmi uczymy się żyć, to będąc dorosłymi uczymy się umierać.
Na koniec muszę wspomnieć o genialnym klimacie lat 70', które czuć na każdym kroku czytając powieść Kinga. Dzieje się tak przede wszystkim za sprawą muzyki - autor na początku każdego rozdziału najpierw cytuje tekst piosenki, dopiero potem przechodzi do opowieści. Poza tym nieustannie "w tle" pojawiają się tytuły piosenek i zespołów, które aktualnie lecą w radio. Rock'n'roll, samochody, długie włosy u facetów, brak smartfonów i innych gadżetów bez których dzisiaj często nam się trudno obejść. Cudo!!
Jest to bardzo dobra powieść, którą czyta się przyjemnie, szybko. Są momenty grozy, zaskoczenia, nawet przerażenia. Podobało mi się, ale były książki Kinga, które bardziej mnie porwały, jednak jeśli ktoś lubi dzieła tego autora zdecydowanie powinien mieć też na swojej liście Christine, bo jest to książka warta uwagi.

Moja ocena na lubimyczytac.pl: 8/10 (bardzo dobra)

2016/04/17

#Top5 - Fantasy

#Top5 - Fantasy
Witam wszystkich w ten niedzielny, słoneczny poranek. Ostatnio było u mnie trochę cicho, ale musicie mi wybaczyć - bardzo dużo się u mnie ostatnimi czasy dzieje i niestety jakoś brak mi w tym wszystkim czasu na czytanie. Chociaż w ostatni piątek przeżyłam niesamowity lazy day. Nie robiłam nic! Po prostu leniuszkowałam - spałam, trochę pichciłam z siostrą w kuchni, znowu spałam, słuchałam muzyki ze słuchawkami na uszach na fula i miałam wszystko gdzieś i... czytałam! Oj tak, w końcu zakopałam się pod kocem z książką i mam nadzieje, że już niedługo skończę "Christine" Kinga i wreszcie podzielę się z wami moją opinią na temat tej książki. 

Dziś przychodzę do Was z kolejnym zestawieniem seriali. Swego czasu podzieliłam się z wami #top5 - sitcomy, dzisiaj przychodzę z zestawieniem seriali z serii fantasy. Szczerze powiedziawszy, wydawało mi się, że wybór będę miała mega trudny, a okazało się, że.. ciężko było mi skompletować #top5, bo obejrzałam fantastyki nadzwyczaj mało.. Więcej mam w planach!

Ale przechodząc do rzeczy...

#5 W świecie Jane Austen/Lost in Austen 
Fakt - ta pozycja jest nieco naciągana. Pewnie nie znalazłaby się w tym zestawieniu, bo po pierwsze jest to raczej mini serial, który wolałabym zestawić choćby z Wyspą Harpera, a poza tym nie jest to serial stricte fantasy. Doszłam jednak do wniosku, że magicznie przeniesienie do świata Jane Austen i poznanie Darcy'ego zdecydowanie jest fantastyczne i skoro nie mam nic lepszego na pozycję numer pięć (wspominałam już, że oglądam zaskakująco mało fantasy?;p) postawię właśnie na Lost in Austen. Oglądałam go bardzo dawno, ale.. bardzo mi się spodobał. 
Moja ocena na filmwebie: 8/10 (bardzo dobry).

#4 Czarodziejki/Charmed 
Do tego serialu zawsze będę mieć sentyment. Nie umiem nawet zbyt obiektywnie ocenić - stąd choćby brak oceny na filmwebie. Oglądałam go jako mała gówniara i teraz pamiętam tylko urywki to pamiętam idealnie te najważniejsze momenty Czarodziejek. Pamiętam jaka byłam zła gdy zginęła Prue (którą znałam z Bevery Hills i pewnie m.in. przez to bardzo polubiłam;p). Nigdy nie obejrzałam tego serialu od początku do końca - kilka pierwszych sezonów, niemal wszystkie odcinki oglądałam w telewizji dość regularnie. Ale potem jeden widziałam, jeden nie, aż wreszcie kiedyś zaczęłam go oglądać i sprawy tak tam się pozmieniały, pokomplikowały, że już nic nie rozumiałam z fabuły. Sprawdziłam tylko na internecie jak się kończy ostatni sezon.. :D 
Moja ocena na fimwebie: brak 

#3 Pamiętniki Wampirów/The Vampire Diaries
Pamiętam szał na ten serial. Oglądałam go zapamiętale. Nawet dołączyłam na jakieś forum, gdzie pisaliśmy o odcinkach, spoilerach, ale też właśnie tam rozwinęłam się trochę artystycznie. Mieliśmy dział gdzie dzieliśmy się "talentami", większymi lub mniejszymi.. ;p. W każdym razie dzieliłam się swoimi opowiadaniami i złapałam dużą zajawkę na grafikę komputerową. Ale wracając do serialu - z początku strasznie mi się spodobał, dużo bardziej od książek. Uwielbiałam razem Stefana i Elene, zawsze cieszyłam się gdy pojawiała się Kaśka na ekranie i sam wątek Pierwotnych też był niczego sobie. Ale potem.. Jak to zwykle bywa, dużo wątków stało się naciąganych, poginęły osoby, które moim zdaniem nie powinny zginąć, albo po prostu odeszły z serialu. Nie pamiętam na którym sezonie skończyłam oglądanie, ale gdzieś ostatnio natknęłam się na opis fabuły kilku najnowszych odcinków i doszłam do wniosku, że była to jednak z najlepszych decyzji. 
Pierwsze sezony były jednak naprawdę fajne. Ale całość na filmwebie zasłużyła jedynie na 6.
Moja ocena na filmwebie: 6/10 (niezły)

#2 Nie z tego świata/Supernatural 
Dylemat miałam między miejscem numer jeden, a dwa. Ostatecznie #2 jak widać zajęło Supernatural, ale musicie wiedzieć, że uwielbiam ten serial, kocham braci Łinczester! Ich poczucie humoru czasem niemal potrafiło doprowadzić do łez! Odcinki były mega fajne, wciągające, soundtrack za*ebisty.. Więc dlaczego nie dałam temu serialowi numeru 1? Pierwsze dwa czy trzy sezony opowiadały o tym jak bracia przemierzając sobie różne amerykańskie miasta i tam walcząc z potworami, duchami, upiorami itd, itd. Więc tak czysto teoretycznie jeden odcinek nie miał wiele wspólnego z poprzednim, ale potem zaczęły się bardziej skomplikowane wątki - pojawiły się anioły, demony, między braćmi zaczęło się psuć.. Było fajnie do czasu aż ten serial trochę nie siadł mi na psychę. Tj. za dużo było właśnie tam tych demonów, wątki czasami za bardzo naciągane i jakoś już nie mogłam tego oglądać. 
Moja ocena na filmwebie: 9/10 (rewelacyjny) + ulubiony

#1 Gra o tron/Game of Thrones
Tak.. więc to chyba nie będzie zaskoczenie, że miejsce numer jeden przyznałam GoT? ;> O czym ten serial jest chyba nie muszę tłumaczyć, bo czy ktoś go ogląda czy nie, ten tytuł i jakiś zarys fabuły musiał obić mu się o uszy.. Mylę się? ;)
Moja ocena na filmwebie: 10/10 (arcydzieło) + ulubiony

A wy? Macie jakieś swoje ulubione seriale z gatunku fantasy? Znacie któryś z wymienionych przeze mnie? ;)

2016/04/06

Gillian Flynn - Zaginiona dziewczyna

Gillian Flynn - Zaginiona dziewczyna
"Jest upalny letni poranek, a Nick i Amy Dunne obchodzą właśnie piątą rocznicę ślubu. Jednak nim zdążą ją uczcić, mądra i piękna Amy znika z ich wielkiego domu nad rzeką Missisipi. Podejrzenia padają na męża. Nick coraz więcej kłamie i szokuje niewłaściwym zachowaniem. Najwyraźniej coś kręci i bez wątpienia ma w sobie wiele goryczy – ale czy rzeczywiście jest zabójcą? Z siostrą Margo u boku próbuje udowodnić swoją niewinność. Jednak jeśli Nick nie popełnił zbrodni, gdzie w takim razie podziewa się jego cudowna żona?
„Zaginiona dziewczyna" to wartki, piekielnie mroczny thriller z wyrafinowaną intrygą.
Gillian Flynn z właściwą sobie znajomością ludzkiej psychiki stworzyła powieść o małżeństwie, w którym bardzo, ale to bardzo źle się dzieje. Książka natychmiast podbiła serca krytyków i czytelników i przeniesiono ją na ekran w reżyserii Davida Finchera." (lubimyczytac.pl)

Nick Dunne to mężczyzna, który sprawia, że niejednej kobiecie zmiękłyby kolana. Przystojny, zabawny, do tego inteligentny. Amy to kobieta, która sprawia, że facet nie może przejść koło niej obojętnie. Jest piękna, zgrabna, oczytana. Na dodatek jest kojarzona z powieścią "Niezwykła Amy" napisaną przez jej rodziców, którzy (choć twierdzą, że tak nie jest) wzorowali się na swojej córce i to właśnie tam wytykali jej błędy. Nic więc dziwnego, że ta dwójka skończyła razem - wzięli ślub i przez lata spędzone w Nowym Jorku było im ze sobą cudnie. Ale potem coś zaczęło się psuć - oboje stracili pracę, a przełomem w ich małżeństwie było opuszczenie Miasta, które Nigdy nie Zasypia i wylądowanie w rodzinnym miasteczku Nick'a. 
Jeśli ktoś nas zdradza, wiemy jakie słowa wypowiedzieć; gdy umiera ukochana osoba, wiemy, jakie słowa wypowiedzieć. Jeśli chcemy odegrać ogiera, cwaniaczka albo głupka, wiemy, jakie słowa wypowiedzieć. Wszyscy korzystamy z tego samego wyświechtanego scenariusza. W tych czasach bardzo trudno być osobą, po prostu prawdziwą, rzeczywistą osobą, a nie zbiorem cech charakteru wybranych z pojemnego automatu z charakterami.
Często, gdy czytam książkę wiem co o niej napiszę. Już widzę jak stukam na klawiaturze kolejne literki, które układają się w słowa, a te w zdania, które wyrażą moją opinie. Przy "Zaginionej dziewczynie" miała pewien problem. Bo zawsze, gdy coś zrodziło się w mojej głowie nagle pojawiała się myśl "cholera, ale to już będzie spoiler!", a przecież nie chciałabym zepsuć wam przyjemności czytania. Ten thriller jest naprawdę świetny, przez ponad połowę książki sympatię wzbudza przede wszystkim Amy, a Nick wydaje się zwykłym dupkiem. Ja niestety (cholera, naprawdę NIESTETY!) obejrzałam wcześniej film. Było to już dawno, więc wiadomo, pewne fakty się zatarły, ale jednak wiedziałam jak sprawa się skończyła. I tutaj moje serce krwawiło, bo wiedziałam do czego historia dąży, ale były momenty, gdy byłam zaskoczona - tak! zaskoczona, bo po prostu już nie pamiętałam dokładnie, że wydarzyło się coś takiego. To naprawdę umiliło mi czytanie.  
Sen jest jak kot: przychodzi tylko wtedy, kiedy go ignorujesz.
Więc co mogę wam powiedzieć o tej książce tak, żeby nie zdradzić szczegółów? Jedno co mi się od początku cisnęło na usta, to to, że para główny bohaterów jest popieprzona. Ale potem myślę - nie! Nick to typowy facet, który marzy o kobiecie, która jest fajną laską. Uprawia dziki seks wszędzie i zawsze, spełnia zachcianki, a gdy mężczyzna zapomni wpaść na spotkanie z nią i jej przyjaciółmi to mówi: nic się nie stało! Trochę to naiwne, że Nick sądził, że naprawdę takie kobiety istnieją - tak, istnieją kobiety wyrozumiałe i cierpliwe, ale gdy coś nagminnie się powtarza to po prostu dłużej tak nie można. Co innego, że Amy nie jest kobietą, która powiedziałaby, że coś jest nie tak. Lubi grać, tłamsi w sobie pewne sprawy, a potem nagle jej frustracja.. wychodzi na wierzch. I Nick jak to typowy facet-dupek, gdy przestaje układać mu się z żoną to co robi? Znajduje sobie kochankę, a co!
Nalałem sobie drinka. Wziąłem łyk, zacisnąłem palce wokół szklanki, a potem rzuciłem nią w ścianę, patrzyłem, jak szkło wybucha niczym fajerwerk, usłyszałem koszmarny trzask, poczułem zapach bourbona. Wściekłość w pięciu zmysłach.
Amy jest popieprzona. Dlaczego? Tego musicie dowiedzieć się sami. Powiem wam tylko, że jej umysł pracuje na wyższych obrotach, a Nick sam podkreśla, że często trudno za nią nadążyć. 

Kobiety są kurewsko popieprzone. Bez żadnych określeń typu "niektóre" kobiety albo "wiele" kobiet.
Kobiety są popieprzone.
Naprawdę polecam "Zaginioną dziewczynę". Przede wszystkim styl autora jest bardzo przyjemny, wręcz rzekłabym soczysty. Czyta się go szybko i z lekkością, a intryga, którą wymyślił jest.. Niesamowita. Naprawdę. Zbrodnia niemal idealna. Jesteście ciekawi czy to Nick jest winny zaginięciu żony? Cóż moi drodzy, mogę wam obiecać, że przechodząc do części drugiej będziecie zbierać szczękę z podłogi (no chyba, że zepsujecie sobie tą przyjemność oglądając wcześniej film, choć tutaj też miałam trochę frajdy - pierwsze zapomniała o jednym fakcie, potem coś mi zaczęło świtać, więc wchodząc w drugą część krzyknęłam "cholera, dobrze mi świtało!"). Poproszę więcej takich książek! Takie, które można przeczytać jednym tchem, mimo ponad sześciuset stron. Takie, w których autor trzyma czytelnika w napięciu. Takie, w których autor mieszka kryminał, thriller i nawet trochę obyczajówki[?] w idealnych proporcjach. 

Moja ocena na lubimyczytac.pl: 8/10 (rewelacyjna) - wystawiam taką ocenę mimo iż znałam zakończenie. Bo wiem, że gdybym nie obejrzała wcześniej filmu na pewno zbierałabym szczękę z podłogi. 

2016/04/03

#LBA #2

#LBA #2
źródło: https://bohunpies.wordpress.com

Dzięki za nominację Yvaine Sempere! Bardzo mi miło ;) I od razu przechodzę do rzeczy:

1. Ulubione święto?
To pytanie z serii BN vs. Wielkanoc? Bo w takim starciu wygrałoby chyba to pierwsze - ze względu na ten specjalny klimat, choć w dzieciństwie miało to większy urok. Drugie jednak lubię za jedzenie (sos tatarski, domowy chrzan, babki.. *.*) i nabożeństwa :). W każdym bądź razie będę przez chwilę egoistką, a co! Ulubione święto - dzień moich urodzin, o! :p 

2. Mało znany film zasługujący na większe uznanie.
Filmweb nie chce ze mną współpracować, a nie mam pamięci to tytułów.. Wybaczcie ;p

3. Dwudziesta książka na Twojej półce i co o niej myślisz?
Pielęgniarstwo neurologiczne... Serio chcecie wiedzieć co o tym myślę? :D 
(Jestem aktualnie na stancji i tutaj jakoś nie ma swojej biblioteczki, jedynie pojedyncze książki, niedawno czytane, albo które chce przeczytać. Także na półce stoją głównie moje książki ze studiów ;p).

4. Cover piosenki, Twoim zdaniem lepszy od oryginału.
Znalazłoby się parę, ale pierwsze co mi wpadło do głowy: 

5. Wolisz serie czy pojedyncze książki?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Po prostu.. czytuje i to, i to. Choć serie zawsze mają jakiś swój urok - można dokładniej poznać bohatera, jego dalsze losy. Z drugiej strony to czasem jest jak z serialami - pierwszy sezon jest świetny, drugi niekoniecznie. Więc często kolejne tomy nie zachwycają tak jak pierwszy i całość może zostawić mieszane uczucia. 

6. Gdybyś mógł cofnąć czas, to zmieniłbyś coś w swoim życiu?
Hm.. Czasem człowiek podejmuje złe decyzje, a przynajmniej z początku tak mu się wydaje. Może jednak ostatecznie wyjdą one Ci na dobre, mimo iż teraz przez to cierpisz? Mnie czasami na przykład nachodzi myśl, że gdybym mogła to wybrałabym może inny kierunek studiów, mam takie kryzysy przyznaję, ale wtedy sobie myślę - na przykład nie poznałabym wtedy takich i takich osób, może gdzie indziej byłabym samotna, wyleciałabym po pierwszym roku? Więc najwidoczniej tu było moje miejsce i tym się cieszę. Bierz z życia to co Ci daje! Bierz to garściami i ciesz się tym co masz! :) 

7. Książka, którą pamiętasz z dzieciństwa?
Harry Potter! I w sumie m.in. książki wymienione w pyt.9. 

8. Żelki czy czekolada?
Oj, ja nie umiem wybrać. Uwielbiam i to, i to. Więc najlepiej oba ;p!

9. Czytasz/czytałeś lektury szkolne?
Zależy. W podstawówce owszem - Kłamczucha, Dzieci z Bullerbyn, Tajemniczy ogród, Akademia Pana Kleksa <3 potem robiłam się coraz bardziej leniwa - a raczej, po prostu lubię czytać to co mi się podoba, to na co mam ochotę. Więc czasem coś czytałam, czasem nie. Poza tym, przy natłoku obowiązków prywatnych i szkolnych uważałam, że przy takich lekturach jak powiedźmy Potop, mieliśmy trochę za mało czasu na zapoznanie się z lekturą. Ale wiadomo, trzeba lecieć z programem, więc od czego są streszczenia? (PS: po przeczytaniu 3 stron Potopu ja się czułam jakbym przeczytała już sto ;p)

10. Obecnie najczęściej słuchana przez Ciebie piosenka?

11. Znana osoba, z którą chciałbyś porozmawiać.
Jestem ogromną fanką siatkówki dlatego zaszczytem byłoby dla mnie porozmawiać z kimś z naszych reprezentantów - nie jakieś tam piptupitu mogę z panem zdjęcie *słodki uśmieszek* tylko tak.. normalnie. Przy kawie! Albo strzelić z nimi jakiś wywiad ;). Kurek, Misiek, Możdżon, Kłos, Wronka, Zator.. Najlepiej ze wszystkim i Antigą na czele ;). I to polskiego grona mógłby jeszcze wskoczyć Matt Anderson ;>

__________________________________________________________

PS1: Znów nie nominuję nikogo - miałam już upatrzone blogi, ale brak mi sił, by wymyślać pytania, wybaczcie! Następnym razem się poprawie, obiecuje!
PS2: Miałam nadzieje, że mój pierwszy post w marcu będzie recenzją - musicie mi wybaczyć. Były święta więc starałam się spędzić przede wszystkim czas z rodziną, nadrabiałam zaległości też w serialach (nie udało się nawet to, o filmach nie wspominając!), miałam też masę innych obowiązków. Ale już niedługo powinna pojawić się recenzja "Zaginionej dziewczyny". Mam nadzieje, że jesteście ciekawi opinii :). 
Pozdrawiam! :)

Jeśli już odwiedziłeś/aś mojego bloga, a na dodatek choć trochę Ci się spodobał, będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza i/lub obserwacji!
Dzięki i mam nadzieje, że jeszcze tu wrócisz! :)
Copyright © 2016 zaksiążkowany świat Raven , Blogger