2016/04/25

Stephen King - Christine

"To była miłość od pierwszego wejrzenia. Siedemnastoletni Arnie Cunningham zobaczył Christine i zdecydował, że musi ona należeć do niego. Zafascynowany, nie słuchał ostrzeżeń najlepszego przyjaciela ani swojej dziewczyny, która go w końcu opuściła, pokonana przez rywalkę. Rodzice, nauczyciele i wrogowie Arniego przekonali się, co znaczy stanąć na drodze mściwej i bezlitosnej Christine. Bo Christine to nie kobieta. To siejący zło i śmierć Plymouth fury rocznik 1958, samochód widmo." (lubimyczytac.pl)

"Christine" to jedna z powieści Kinga, która zaliczana jest do jednej z najpopularniejszych pozycji literatury grozy. Nie ma się właściwie co dziwić, bo King jest mistrzem w swojej profesji i niejednokrotnie przy jego dziełach spotykamy się z opinią, że jest to dzieło ponadczasowe i każdy fanatyk horrorów powinien znać choćby jedno dzieło tego autora. Osobiście nie przepadam za tego typu gatunkiem książek - zdecydowanie bardziej wolę choćby thrillery, które budzą dreszczyk emocji, ale nie powodują, że potem boję się iść w nocy do łazienki. Przeważnie więc unikam horrorów czy to w literaturze czy w filmografii, a jednak jak już dało się pewnie niektórym z Was zauważyć, nie dość że czytam Kinga to wystawiam jego książkom wysokie noty. Nic nie poradzę, że mam słabość do tego autora i jego powieści. Bo tak, choć zaliczane są to gatunku grozy, horrorów to jednak.. Uwielbiam je czytać i nie zawsze powodują, że potem w ciemnościach widzę potwory. Tak choćby było w przypadku "Christine". 
Człowieka można znacznie lepiej poznać, obserwując jego reakcje wtedy, kiedy przegrywa, niż wówczas, gdy wygrywa.
Głównym bohaterem książki jest Arnie Cunningham.. Chciałam napisać przeciętny nastolatek, ale nie mogę tego zrobić bo byłoby to czyste kłamstwo. Arnie nie jest przeciętny, on jest zwyczajnie brzydki. Pryszczaty, nieśmiały, jego liczba znajomych i przyjaciół ogranicza się do jednej osoby, a o dziewczynie może tylko pomarzyć. Jest wyśmiewany i gdy ktoś sprawia mu przykrość nawet nie potrafi mu się postawić. Wszystko zmienia się w momencie, gdy wraz ze swoim jedynym przyjacielem Dennisem wraca do domu i dostrzega Christine.. Jego życie ulega obrotowi o trzysta sześćdziesiąt stopni, ale uwierzcie mi na słowo - choć dla przeciętnego obserwatora przemiana Arnie'go mogłaby wydawać się pozytywna, wszyscy jego bliscy poświadczą, że odkąd Arnie kupił Christine stał się zupełnie innym człowiekiem, w negatywnym tego słowa znaczeniu. 
Chyba właśnie po tym można poznać ludzi naprawdę samotnych... Zawsze wiedzą, co robić w deszczowe dni. Zawsze można do nich zadzwonić. Zawsze są w domu. Pieprzone "zawsze".
Powieść podzielona jest na trzy części. Pierwsza i trzecia opisywane są z perspektywy Dennisa, przyjaciela Arniego. Natomiast druga opisana jest przez narratora trzecioosobowego, a więc nie należącego do świata przedstawianego w książce. Z początku zdziwił mnie ten zabieg - przechodząc do części drugiej byłam zaskoczona, gdy nagle zabrakło Dennisa. Ba! Myślałam, że w takim układzie King zdecydował się przedstawić nam świat i uczucia z perspektywy głównego bohatera, ale nie! On wybrał narratora trzecioosobowego, ale był to zabieg bardzo przemyślany i dający autorowi duże pole do popisu. Gdy czytamy historię opisywaną oczami Dennisa dostrzegamy jak bardzo zmienia się Arnie odkąd kupił Christine. Któż lepiej mógłby nam to pokazać, jeśli nie jego najlepszy i jedyny przyjaciel? W momencie gdy przechodzimy do części drugiej, możemy zobaczyć jeszcze lepiej, że Christine nie jest zwykłym samochodem i co czeka wszystkich, którzy próbują stanąć na drodze miłości jej i Arniego, a to wszystko było jedynie możliwe dzięki wszechwidzącemu i wszechwiedzącemu narratorowi. W trzeciej części wracamy znów do Dennisa, który pokazuje nam dalszy rozwój wydarzeń.. 
Miłośc jest jak morderca. Wcale nie jest ślepa. To kanibal o wyjątkowo ostrym wzroku. Przypomina wiecznie głodnego owada. A co je? (...) Pożera przyjaźń.
Piszę to chyba w każdej recenzji książki Kinga, ale znów muszę zaznaczyć, że autor jak zwykle powoli buduje napięcie, daje przedsmak zbliżającej się tragedii, dawkuje nam informacje i sprawia, że czytelnik z chęcią czyta dalej. Powieści Kinga są budowane w bardzo podobny sposób, a jednak wszystkie są inne, wszystkie są ciekawe i z chęcią sięga się po kolejne dzieła tego autora, zwłaszcza, gdy polubi się jego styl. Nie mogłam jednak nie zwrócić uwagi na jedno - nie tak dawno czytałam "Lśnienie" i motyw przewodni trochę się powtarza. Tam był dom, który opętał i zmienił głównego bohatera, tutaj mamy samochód, który robi dokładnie to samo. Podobieństwa niemal na tym się kończą. 
Jeśli bedąc dziećmi uczymy się żyć, to będąc dorosłymi uczymy się umierać.
Na koniec muszę wspomnieć o genialnym klimacie lat 70', które czuć na każdym kroku czytając powieść Kinga. Dzieje się tak przede wszystkim za sprawą muzyki - autor na początku każdego rozdziału najpierw cytuje tekst piosenki, dopiero potem przechodzi do opowieści. Poza tym nieustannie "w tle" pojawiają się tytuły piosenek i zespołów, które aktualnie lecą w radio. Rock'n'roll, samochody, długie włosy u facetów, brak smartfonów i innych gadżetów bez których dzisiaj często nam się trudno obejść. Cudo!!
Jest to bardzo dobra powieść, którą czyta się przyjemnie, szybko. Są momenty grozy, zaskoczenia, nawet przerażenia. Podobało mi się, ale były książki Kinga, które bardziej mnie porwały, jednak jeśli ktoś lubi dzieła tego autora zdecydowanie powinien mieć też na swojej liście Christine, bo jest to książka warta uwagi.

Moja ocena na lubimyczytac.pl: 8/10 (bardzo dobra)

7 komentarzy:

  1. Bardzo mnie zachęciłaś do tej pozycji. Do tej pory czytałam jedynie trzy książki Kinga i na pewno na nich nie skończę poznawania twórczości tego autora. :)
    Pozdrawiam,
    Geek of books&tvseries&films

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się go pozna i polubi to ciężko poprzestać tylko na dwóch-trzech pozycjach :D chociaż swoją drogą z tego co mi się wydaje, King ma tyle samo zwolenników co przeciwników :D

      Usuń
  2. Uwielbiam Kinga,ale jeszcze nie czytałam tej książki.Staram się kolekcjonować jego książki powoli i od tych,które mnie najbardziej interesują.Ta nie należy do listy Must have,ale napewno kiedyś przeczytam. :)
    http://olalive-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też moim marzeniem jest mieć pełną kolekcję dzieł Kinga, ale póki co podkradam większość z półki siostry, która także go uwielbia:)

      Usuń
  3. Cieszy mnie fakt, że autor wiernie oddał klimat lat 70-tych. Szukam jakiejś dobrej propozycji Kinga i chyba właśnie znalazłam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli lubisz klimaty lat 70' i jeszcze nie czytałaś niczego innego Kinga.. Cóż, wydaje mi się, że powinna to być odpowiednia pozycja jak na sam początek :) Chociaż jak już wspomniałam w recenzji, czytywałam książki, które bardziej mnie porwały, ale "Christine" też ma to coś! :)

      Usuń
  4. Tyle razy próbowałam się za niego zabrać i do dziś mi się nie udało, choć na święta dostałam jego książkę. Ta wydaje się być bardzo ciekawa!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już odwiedziłeś/aś mojego bloga, a na dodatek choć trochę Ci się spodobał, będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza i/lub obserwacji!
Dzięki i mam nadzieje, że jeszcze tu wrócisz! :)
Copyright © 2016 zaksiążkowany świat Raven , Blogger