2016/06/05

Książka vs. film

vs.

Witajcie, Moi Drodzy Czytelnicy.
Dzisiaj znów nie przychodzę do Was z recenzją książki, lecz z nowym cyklem: książka vs. film.
Często słyszy się zasadę: najpierw książka, potem film. Wielu moli książkowych ją wyznaje i sama do niedawna zaliczałam się do tego licznego grona, którzy uważali, że psucie sobie lektury wcześniejszym obejrzeniem półtora godzinnego filmu to zbrodnia.

Dziś mogę jednak przyznać, że już nie jestem aż tak źle nastawiona do oglądania ekranizacji przed zapoznaniem się z lekturą. Dlaczego? Bo w natłoku obowiązków, zabieganego życia czasem prościej jest odpalić coś w telewizorze czy na laptopie, albo obejrzeć coś ze znajomymi czy chłopakiem.. Kocham, kocham czytać, ale ostatnio brakuje mi na to czasu i przez ostatnie tygodnie złamałam wspomnianą wcześniej zasadę już kilka razy. Nie wiem dlaczego, przecież mogłam wybrać film, który nie powstał na podstawie żadnej książki, ale akurat tak się złożyło, że te filmy miałam pod ręką lub leciały właśnie w telewizji... I nagle okazało się, że wcale nie jest mi z tym aż tak źle. Zwłaszcza, że książki zwykle są bardziej szczegółowe, wiele elementów pomijanych jest w filmach, ba! Często reżyser zmienia zakończenie.. Więc przecież czytanie lektury po obejrzeniu ekranizacji wciąż sprawia przyjemność, zwłaszcza jeśli się troszkę odczeka i fabuła trochę się zamazuje. Na przykład "Zaginiona dziewczyna" - postąpiłam wbrew zasadzie, książkę przeczytałam z rok później i wciąż potrafiła mnie zaskoczyć [mimo iż wiedziałam jak się skończy].
Owszem, jeśli będę miała więcej czasu to pewnie wrócę do złotej zasady, ale póki co nie zamierzam się jej skrupulatnie trzymać, szczególnie jeśli chodzi o jakieś romansidła. 
A wy, co sądzicie o zasadzie najpierw książka, potem film. Trzymacie się jej czy raczej kolejność jest Wam obojętna? 

PS: Na blogu będą pojawiać się co jakiś czas wpisy z serii książka vs. film w których będę dzieliła się wrażeniami po przeczytaniu książki, a potem obejrzeniu jej ekranizacji (lub na odwrót!;p)

6 komentarzy:

  1. Nie trzymam się tej zasady, trafiłam na filmy lepsze od książki i wtedy to ona psula mi jego odbiór.
    Czekam z niecierpliwością na pierwszy post. :)

    Dwiestronyksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. czasami przestrzegam tej zasady, ale czasami nie. Nie raz i nie dwa film mnie nudził, gdy miałam za sobą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba raz mi się zdarzyło, ale tak jeśli opis filmu mnie szczególnie zaonteresował szukam najpierw książki. Czesto film jest fajny i w ogóle niepodobny do książki więc w sumie nawet obejrzeniem nie zepsuje sobie sie letury :)
    Pozdrawiam!
    http://fanofbooks7.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. w miarę możliwości staram się najpierw czytać, a później oglądać. ale nie zawsze się da... (mam tu na myśli Grę o Tron). pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja utrzymuję tą zasadę najpierw książka potem film, choć zdarza mi się ją nagiąć, albo myślę, że coś mi się nie spodoba, a tu patrzę film genialny, więc jednak sięgam po książkę.

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Mój blog-KLIK!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zwykle przestrzegam, bo wolę najpierw sięgnąć do źródła, żeby później obejrzeć to na ekranie. Jednak zdarza mi się wiadomo odejść od zasady. Przykładem może być Harry Potter, z którym przygodę zaczęłam dopiero od ekranizacji i to w dodatku z polskim dubbingiem. Zachwyty w dzieciństwie i ten świetnie dobrany głos Malfoya, naprawdę dobra polska robota. :) I ten moment, kiedy czytając książkę widzisz aktorów i słyszysz polski dubbing - bezcenne. :)

    Pozdrawiam z:
    www.bookprisoner.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już odwiedziłeś/aś mojego bloga, a na dodatek choć trochę Ci się spodobał, będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza i/lub obserwacji!
Dzięki i mam nadzieje, że jeszcze tu wrócisz! :)
Copyright © 2016 zaksiążkowany świat Raven , Blogger