"Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.
Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair…" (lubimyczytać)
Witam.. W tym nowym, 2017 roku! Przepraszam, że nowy post, w nowym roku pojawia się tak późno, ale czasami w życiu jest tak, że na pewne rzeczy ma się czas niestety dopiero na l4. Woohoo!
W każdym razie zapraszam Was na krótką recenzję Marsjanina, książki, która skradła miliony serc czytelników, a potem także widzów. Sama nie mogę się doczekać aż uda obejrzeć mi się ekranizację i podzielić z Wami opinią i na temat filmu. Póki co.. Pomówię trochę o książce..
.. Z której bardzo wielu rzeczy nie rozumiałam, ale i tak bardzo mi się spodobała. Wiecie, żaden ze mnie inżynier i niestety wielu rzeczy nie potrafiłam sobie zwizualizować, a w czytaniu jedną z największych frajd (przynajmniej dla mnie) jest puszczenie wodzów fantazji: czytanie opisów i wyobrażanie sobie tego wszystkiego na swój własny, prywatny sposób. Niestety, niektóre opisy były dla mnie po prostu niezrozumiałe, gdy bohater bardzo zagłębiał w obliczanie zasobów tlenów, naprawy Habu, spalania wodoru i.. wielu, wielu innych rzeczy. Ale mimo wszystko to było ciekawe i bardzo fajnie opisane. Dla mnie niezrozumiale, ale hej! Nie jestem aż tak głupia i wszystko co opisywał Mark nie było dla mnie czarną magią. Niektóre rzeczy były niezrozumiałe, niektóre tak, a nad niektórymi po prostu spędzałam więcej czasu chcąc dokładnie pojąć o co chodzi. Dlatego też nie mogę doczekać się obejrzenia ekranizacji. Nie chodzi tutaj wcale o Matta Damona w roli głównej, ot po prostu chcę żeby mi się wszystko rozjaśniło.
Wniosek: Nie potrzebuję w ogóle odzyskiwacza wody. Będę pił tyle, ile będę potrzebował, i wywalał gówno i siki na zewnątrz. Tak jest, Marsie, będę na ciebie srał i szczał. To dostajesz za usiłowanie zabicia mnie przez cały ten czas.
Na pewno należą się duże brawa autorowi, bo spisał się mistrzowsko. Genialny pomysł, świetnie opisany, który wymagał od niego też ogromnej wiedzy mimo iż pewne rzeczy były upraszczane bądź niemal nierealne, ale przecież to sci-fi. Na dodatek była w tym wszystkim odpowiednia dawka humoru, który uwielbiam: naprawdę w niektórych momentach można było się porządne uśmiać.
Może napiszę opinię klienta. „Zabrałem go na powierzchnię Marsa i przestał działać. 0/10”.
Tak naprawdę nie mam wiele więcej do powiedzenia: to co jeszcze przychodzi mi do głowy byłoby zbyt dużym spoilerem jak na tego typu książki. Możecie być jednak pewni, że książka jest wciągająca, ma mnóstwo niespodziewanych zwrotów akcji, więc na pewno nie pożałujecie czasu spędzonego z nią. Może tak jak ja nie będziecie potrafili pewnych rzeczy ogarnąć swoim umysłem, ale nawet mimo tego lektura sprawia dużo frajdy i można jej wystawić wysoką notę. Nie jestem wielką fanką sci-fi, ale ta książka naprawdę skradła moje serce.
Czytałam. Książka rzeczywiście wciąga. Polecam.
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam kupić tę książkę, lecz tego nie zrobiłam i po prostu o niej zapomniałam. W najbliższym czasie po nią nie sięgnę, ale na pewno kiedyś ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Helena z ksiazkinocy.blogspot.com
ja też nie rozumiałam części przeliczeń, ale wierzę, że autor się na tym zna i zrobił to dobrze :D uwielbiam Marka <3 pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest według mnie niesamowita ;) Oglądałam już film, jednak z chęcią zabrałabym się również za książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ta. Książka. To Boskość!
OdpowiedzUsuńPiękny nagłówek!!!
Obserwuję (100 obs ^^ gratuluję)
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read