2016/08/10

Zaginiona dziewczyna [książka vs. film #1]


Opis książki
"Jest upalny letni poranek, a Nick i Amy Dunne obchodzą właśnie piątą rocznicę ślubu. Jednak nim zdążą ją uczcić, mądra i piękna Amy znika z ich wielkiego domu nad rzeką Missisipi. Podejrzenia padają na męża. Nick coraz więcej kłamie i szokuje niewłaściwym zachowaniem. Najwyraźniej coś kręci i bez wątpienia ma w sobie wiele goryczy – ale czy rzeczywiście jest zabójcą? Z siostrą Margo u boku próbuje udowodnić swoją niewinność. Jednak jeśli Nick nie popełnił zbrodni, gdzie w takim razie podziewa się jego cudowna żona?
„Zaginiona dziewczyna" to wartki, piekielnie mroczny thriller z wyrafinowaną intrygą." [lubimyczytać]

Opis filmu 
"Po przeprowadzce Amy i Nick przeżywają kryzys. Gdy w dniu rocznicy ślubu kobieta znika bez śladu, jej mąż staje się głównym podejrzanym."[filmweb]


"Zaginiona dziewczyna" to niesamowity thriller. I to nie tylko moja opinia (moja recenzja -> klik)! Większość recenzji z jakimi miałam do czynienia była bardzo pozytywna. Nic więc dziwnego, że choćby na stronie lubimyczytać książka może pochwalić się wysoką notą niemal ośmiu gwiazdek na dziesięć możliwych, osiągniętej ze średniej ponad czterych tysięcy pięsciuset ocen. Dreszczowiec Gillian Flynn cieszył się taką popularnością, że już pod koniec 2014 roku mogliśmy cieszyć ekranizacją powieści Flynn w reżyserii Davida Finchera. Autorka książki podjęła się napisania scenariusza, choć to przecież nie powinno nikogo dziwić - któż mógłby to zrobić lepiej od niej?
W rolach głównych mogliśmy podziwiać na ekranie Bena Afflecka jako Nicka Dunne, natomiast w roli jego zaginionej żony Amy wystąpiła Rosamunda Pike. Są ta aktorzy raczej mało znani, przynajmniej z wielkich ekranów. Przejrzałam ich filmografię i przyznam się szczerze, że tak naprawdę jedyny tytuł, który pewnie każdy zna lub chociaż kojarzy to "Dumna i uprzedzenie", gdzie Pike zagrała Jane, natomiast w przypadku Bena dość znany może być "Buntownik z wyboru", gdzie zagrał Chuckiego, ale także był współautorem scenariusza wraz z Mattem Damonem. Są więc w tej branży na tyle długo i występowali w tylu filmach, że ich twarzy nie można nazwać świeżymi czy nowo odkrytymi, choć nie wątpliwie dzięki adaptacji powieści "Zaginiona dziewczyna" mogą cieszyć się większą sławą i rozpoznawalnością (w tym roku choćby mogliśmy podziwiać Bena w roli Batmana!).
Oglądając ekranizację "Zaginionej dziewczyny" nie znałam aktorów, właściwie rzec można nawet ich nie kojarzyłam, bo szczerze powiedziawszy "Dumę i uprzedzenie" oglądałam na tyle dawno, że nawet nie pamiętałam, że Rosamunda się tam pojawiła. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale nie miałam dzięki temu wobec nich żadnych oczekiwań. Nie znałam ich z innych ról, a co za tym idzie nie wiedziałam na ile ich stać (przyznam się szczerze, że na ekranie i tak najbardziej wyczekiwałam Neila Patrica Harrisa, które dobrze znałam z roli Barneya z serialu "Jak poznałem waszą matkę"). Fabuła wydawała mi się bardzo zachęcająca, brzmiała naprawdę intrygująco. Tak, wydawała mi się, ponieważ zasiadając do oglądania filmu nie zapoznałam się wcześniej z lekturą. Z początku miałam taki plan, ale książka długo nie mogła wpaść w moje posiadanie więc wreszcie machnęłam na to ręką i doszłam do wniosku pal licho zasadę "pierwsze książka potem film". Zwykle film burzy odbiór książki, ale w tym wypadku przyznam szczerze nie był to aż tak poważny błąd. Przede wszystkim film naprawdę mi się spodobał, no bo cóż.. Nie wiedziałam przecież o co do końca chodzi. Po książkę sięgnęłam dużo później i szczerze powiedziawszy Flynn stworzyła tak świetny thriller, że nawet znając choćby zakończenie w ogóle nie zepsuło mi to przyjemności z lektury.
Jedynym minusem było to, że nie mogłam dać pola do popisu swojej wyobraźni i choćby postaci ciągle miały twarze aktorów. Z drugiej strony, przynajmniej nie irytowałam się widząc kogo obsadzili i nie jojczałam, że ten ktoś kompletnie nie odpowiada mojej wizji jakiejś postaci, albo kompletnie nie pokrywa się z tym co było napisane w książce.
Zwykle staram trzymać się starej zasady, że najpierw najlepiej sięgnąć po książkę, dopiero potem oglądać film. "Zaginiona dziewczyna" jest na to (przynajmniej dla mnie) świetnym dowodem. Dlatego tym razem nie mogę Wam wytykać co mi się w filmie nie podobało w porównaniu do książki. Po przeczytaniu dreszczowca miałam tylko wrażenie, że film całkiem nieźle odzwierciedlił lekturę, wybierając te najbardziej istotne rzeczy, a czasem nawet zawierał kilka mniej lub bardziej ważnych fragmentów.
A wy? Jakie macie zdanie? Też uważacie, że w przypadku "Zaginionej dziewczyny" zarazem książka, jak i film naprawdę wyszły dobrze?

17 komentarzy:

  1. Rosamund Pike i Ben Affleck to mało znani aktorzy? Polemizowałabym z tym, i to bardzo. O ile Rosamund może być mniej znana dla szerokiej publiczności, Bena kojarzy chyba każdy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja polemizowałabym ze stwierdzeniem, że Bena zna każdy :). Jak dla mnie każdego zna.. no nie wiem, Deppa, Afflecka niekoniecznie. Mogę zgodzić się, że kojarzy się nazwisko, ale na pewno nie każdy od razu skojarzyłby też twarz - nie będę się kłóciła co do osób szczególnie interesujących się światem filmów. Bo oni owszem, mogą go znać. Ale już Ci mniej obeznani w temacie niekoniecznie :).

      Usuń
  2. Zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki i za jakiś czas chyba zdecyduję na kupienie jej bądź wypożyczenie z biblioteki,bo patrząc na Twoją opinię widzę,że warto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz klimaty thrillerów, kryminałów to zdecydowanie polecam! ;)

      Usuń
  3. Zgadzam się - zarówno film jak i książka należą do moich ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedziałam że jest książka. Film oglądałam podobał mi się bardzo chociaż niektóre momenty były okropne a to co robiła główna bohaterka było nie do pomyślenia.

    Blog o książkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jest i serdecznie polecam, szczególnie miłośnikom kryminałów i thrillerów! ;) A co do tych okropnych rzeczy.. cóż to już urok tej powieści więc i filmu, że główni bohaterzy byli solidnie pieprznięci. Ale fakt, czasami aż ciary nieprzyjemne przechodziły :)

      Usuń
  5. Ciągle widzę tyle dobrych opinii na temat tej książki, że muszę w końcu się za nią zabrać ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Film oglądałam i bardzo mi się podobał, był długi, ale świetnie nakręcony no i zaskakujący. Książki niestety nie miałam okazji jeszcze przeczytać, ale mam nadzieję, że pewnego dnia to zrobię. Ogólnie na ogół staram się stosować zasadę, że najpierw książka, potem film, chociaż muszę przyznać, że czasami średnio mi to wychodzi :)

    Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych i serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga z recenzjami :)

    www.planeta-recenzji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zarówno książka jak i film przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie miałam okazji ani przeczytać książki, ani obejrzeć filmu, ale postaram się to zmienić, bo historia chodziła za mną już dłuższy czas, a i trailer filmu gdzieś mi mignął. A zwłaszcza, jeśli ekranizacja wypada całkiem nieźle w porównaniu z książką, to tym bardziej czuję się zachęcona. ;)
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli jakiś kryminał? Zapowiada się ciekawie, z chęcią przeczytam tą książkę, a może ją znajdę w bibliotece... Nie wiem, ale warto sprawdzić ;)
    A tak w ogóle to nominowałam Cię do LBA ! ♥ Jeżeli masz chęć, to zapraszam po więcej szczegółów do mojego najnowszego posta, pozdrawiam! :*
    nastolatka-marzycielka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli kryminał! ;)
      Bardzo dziękuje za nominację.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Już kilka razy polecano mi ten film, ale nadal odkładam jego obejrzenie na "po książce"... Zdecydowanie wolę się odrobinę poirytować przy oglądaniu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. jeszcze nie oglądałam ani nie czytałam, mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książki nie czytałam, ale film tak i jest naprawdę dobry. Z pewnością soundtrack robi wrażenie. Całościowo mi się bardzo podobał. Mam wrażenie, że książka będzie mi się troszeczkę dłużyć, tym bardziej że zaufana koleżanka po przeczytaniu odniosła takie właśnie wrażenie. Kiedyś na pewno przeczytam, żeby się przekonać. :)

    Pozdrawiam z:
    www.bookprisoner.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fakt, soundtrack meli udany ;) mi się szczególnie nie dłużyła, mimo iż znałam jakby zakończenie bo wcześniej obejrzałam film, no ale każdy ma inny gust ;) więc rozumiem, że komuś może się dłużyć, ale jeśli o mnie chodzi to polecam i film, i książkę :)

      Pozdrawiam ;)

      Usuń

Jeśli już odwiedziłeś/aś mojego bloga, a na dodatek choć trochę Ci się spodobał, będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza i/lub obserwacji!
Dzięki i mam nadzieje, że jeszcze tu wrócisz! :)
Copyright © 2016 zaksiążkowany świat Raven , Blogger