2017/10/20

Colleen Hoover - Confess


"Znajdź w sobie odwagę, by wyznać… SEKRET PRAWDĘ MIŁOŚĆ 

Niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i głęboko skrywane grzechy są dla Owena największą inspiracją. Utalentowany malarz kolekcjonuje anonimowe wyznania i przenosi je na płótno. Auburn od kilku lat walczy o odzyskanie normalnego życia i desperacko potrzebuje pieniędzy. Zakochanie się w przystojnym malarzu nie jest częścią jej planu, ale przekorne przeznaczenie stawia na swoim. Dziewczyna odkrywa jednak, że przeszłość ukochanego może odebrać jej to, co dla niej najważniejsze...Wszystkie wyznania, które przeczytacie w tej powieści, są prawdziwe." (lubimyczytać)


"Confess" jest moim drugim podejście do dzieł pani Colleen Hoover. Pierwsze podejście wspominam bardzo miło - było to "Hopeless", które bardzo przypadło mi do gustu, jak na romansiło, oczywiście. Niestety, o "Confess" już nie mogę powiedzieć tego samego.

Zawsze będę cię kochał, nawet kiedy nie będę już mógł.
Zawsze będę cię kochała, nawet jeśli nie powinnam.

Zaczynimy jednak od plusów, bo ich, wbrew pozorom, też jest całkiem sporo. Najważniejszy to przede wszystkim bardzo nieszablonowy pomysł. Wyznania, obrazy - genialne. Szczególnie zachwycił mnie fakt, że wyznania były autentyczne. To nie był wymysł autorki, ale takie rzeczy były pisane przez realnych ludzi. Dodatkowo ujęło mnie, że w książce są pokazane obrazy, które również zachwycają, szczególnie gdy doda się do nich poszczególne wyznanie. Sama historia też jest w sobie bardzo ciekawa. Oryginalna, wbrew pozorom nie aż tak przewidywalna jakby się mogło na pierwszy rzut wydawać. Ponadto bohaterzy nie są wyidealizowani, a co ważne, główny bohater wcale nie jest przedstawiany jako bóstwo. Oczywiście jest wysoki, przystojny, męski itd., ale autorka nie kładzie na to takiego nacisku, jaki widzi się przeważnie w tego typu książkach - jego uroda jest zrzucona na drugi plan. Bohaterzy mają ciekawą i trudną przeszłość, to też jest plusem, chociaż.. W pewnych mankamentach czuje tutaj "Hopeless", a to już jest minus.

Czasami, żeby ocalić jakiś związek, musisz go najpierw poświęcić.
A skoro już zaczęłam o minusach: koszmarny, denerwujący styl autorki. Mam wrażenie, że "Hopeless" pisała zupełnie inaczej i dużo lepiej. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że książki były tłumaczone przez dwie różne osoby, więc częściowo zwalam to też na tłumaczkę. Wyjątkowo irytowało mnie, że autorzy w każdym zdaniu wymieniali swoje imię! [Owenie, spójrz, drzewo. Wcale nie, Lydio. Nienawidzę Cię, Trey'u]. W każdym zdaniu IMIĘ. Kto normalny tak mówi? Dodatkowo ta drażniąca odmiana. Np. zamiast "Trey, puść to", to "Treyu puść to". Zamiast "Owen zostaw", "Owenie zostaw". Czepiam się detali? Ale te detale odbierały mi przyjemność czytania.
Innym minusem jest zakończenie historii. Niestety bardzo przewidywalne, chociaż same ostatnie strony, są bardzo ciekawie, podobnie zresztą jak prolog.

Czasami ludzie chcą tego, czego nie mogą mieć, i mylą to z uczuciami do drugiej osoby.

Nie podoba mi się, że przy mojej ocenie na lubimyczytać, przy numerze pięć widniej "przeciętna". Wyjątkowo nie pasuje mi to do tej książki, bo sam pomysł jest ponadprzeciętny. Oczywiście są tam pewne oklepane schematy, ale wątek przewodni jest po prostu nowatorski, nie spotkałam nigdy wcześniej czegoś takiego w literaturze. Mimo wszystko, niestety, nie mogłam książce dać więcej niż pięć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli już odwiedziłeś/aś mojego bloga, a na dodatek choć trochę Ci się spodobał, będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza i/lub obserwacji!
Dzięki i mam nadzieje, że jeszcze tu wrócisz! :)
Copyright © 2016 zaksiążkowany świat Raven , Blogger